piątek, 28 czerwca 2013

Być modną w Indiach

 
Pakując walizkę nie planowałam zabierać dużo ciuchów. Wszystkie krótkie spódniczki i bluzeczki na ramiączkach odpadają, za duży dekolt też nie za bardzo, a krótkie spodenki to tylko na Goa. Zabrałam więc tylko jedne letnie dżinsy w jasnym kolorze, dwie kolorowe długie spódnice i parę białych t-shirtów. Generalnie zbytnio nie zaprzątałam sobie głowy tym tematem, gdyż miałam ochotę na wielkie zakupy już na miejscu ;-)
Ponieważ zaczęłam moją przygodę w tym egzotycznym kraju na Goa, gdzie jest wielu obcokrajowców i obcowanie z kulturą jest utrudnione, nie przejmowałam się zbytnio obowiązkiem względnego zakrywania i okrywania. Uwielbiam słońce i najchętniej cały czas wystawiałbym się na zbawienne działanie promieni słonecznych. Kiedy więc przyjechałam do Pune, obowiązek noszenia długich spodni przy 40-stopniowym upale zwalił mnie z nóg. Teraz już po kilku miesiącach mam spore wyczucie w tych spawach i wiem, że kwestia ubioru jest bardzo zróżnicowana.
Przede wszystkim w Indiach można nosić oba rodzaje strojów: i tradycyjne i nazwijmy to nasze "zachodnie". Nie każdemu jednak dany jest ten przywilej. Rzeczywistość, pomimo zniesienia podziału klasowego, dalej dzieli społeczeństwo, także pod względem ubioru. Im osoba jest biedniejsza w Indiach, tym bardziej tradycyjnie ubrana i zaślepiona zwyczajami z przed tysięcy lat. Osoby konserwatywne, zacne matki domu, również wybierają indyjskie stroje. W południowej zaś części kraju, zwłaszcza w stanie Tamil Nadu, praktycznie nie będzie nam dane ujrzeć osoby ubranej w spodnie, czy w spódnicę i tshirt. Kobiety noszą sari, a we włosy wpinają świeże kwiaty.
Obserwując klasę średnią i oczywiście najbogatszych Hindusów przychylam się do stwierdzenia, że stroje tradycyjne są w ich wypadku raczej częścią festiwali czy ślubów. Uroczystości te, zwłaszcza indyjskie wesela służą kultywowaniu zwyczaju noszenia tradycyjnych ubiorów. Ale o tym później.
Dalsze podziały dotyczą płci. Otóż jak zaobserwowałam to przede wszystkim kobiety są strażniczkami modowych tradycji. Jestem w Indiach już od prawie pół roku i dotąd nie widziałam na ulicy mężczyzny ubranego tradycyjnie. Osobiście uważam, że jest to nader smutne, kiedy obok kobiety w sari stoi mężczyzna w spodniach i zwykłym podkoszulku. Jednak Hindusi lubują się w garniturach i wszelakiego rodzaju marynarkach. Kiedy pytam czasami, dlaczego nie noszą kurty lub śerwani, słyszę w odpowiedzi, że byłoby im niewygodnie. No cóż, wielu mężczyzn w tym kraju chce, żeby kobiety nosiły się tradycyjnie i strzegły "tradycyjnych" wartości w domu, lecz sami zwrócili swoje oczy w kierunku zachodu i na nic im kultywowanie obyczajów. Ma być im dobrze i wygodnie.
Przejdźmy jednak do kolejnego podziału. W tym kraju stroje "zachodnie" dane jest przede wszystkim nosić klasie zamożnej. Również dlatego, że są one po prostu drogie. Młodzież klasy średniej, zwłaszcza jeśli chodzi o dziewczynki, też stara się ubierać w ten sposób, ale niestety nie potrafią oni łączyć "zachodnich" ubrań ze sobą i efekt bywa często dość komiczny. Jeżeli zaś chodzi o spódniczki i krótkie sukienki, to owszem, bogate Hinduski chętnie je noszą. Generalnie zamożna młodzież ma sporo przywilejów w Indiach. Dlaczego jednak mogą pozwolić sobie na tzw. tutaj "nieskromne" stroje? Ponieważ przewożeni są z miejsca na miejsce przez szoferów, bywają tylko w bogatych klubach i restauracjach. Pewne miejsca, jak kręgielnia czy kino pvr to również miejsca do którego "zwyczajni" Hindusi nie mają wstępu. Tacy ludzie nie mają pojęcia czym są prawdziwe Indie. Żyją niczym za szklaną szybą, w otoczonych murami bogatych rezydencjach, podczas gdy ludzie umierają z głodu na ulicy. Moim zdaniem bogatej młodzieży nie interesują Indie. Zapatrzeni są na USA, na Australię, czy Niemcy. I choć nie jest to mój dzisiejszy temat to nie sposób o tym nie wspomnieć. Ja, mimo iż żyję bardzo dobrze w tutejszych warunkach, a ponad to mam białą skórę (niestety, ale taka jest rzeczywistość...) co również sprawia, że "mogę więcej", nie pozwalam sobie na spódniczki. Zrezygnowałam z tego również z tego względu, że wychodząc na ulicę jestem non stop nagabywana i lustrowana przez wścibskie spojrzenia. Hindusi nie patrzą ukradkiem, tak jak my. Oni wlepiają w Ciebie wzrok i kiedy już ich nawet mijasz, odwracają się i dalej patrzą. Jest to aspekt tego kraju, którego otwarcie nie toleruję i nie znoszę. Doprowadziło to do tego, że kiedy wychodzę sama na pole (tak, na pole ;-) najczęsciej wybieram indyjskie stroje. Tylko kiedy wychodzę z Parim zakładam czasem spódniczkę lub sukienkę.
Dzisiaj jednak chciałabym pokazać i opowiedzieć Wam kilka interesujących faktów o tradycyjnych indyjskich strojach. Choś w każdym stanie ubiór różni się od siebie, to jedną z najbardziej charakterystycznych cech wspólnych jest pomysłowy sposób noszenia pasa materiału bez szycia. Jego długość może być różna, a użyty czy to przez kobietę, czy to przez mężczyznę może być z wdziękiem udrapowany jako sari lub jako turban. Do ubiorów szytych natomiast zalicza się kurtę, luźne spodnie, śerwani, obszerną spódnicę ghaghra i oczywiście spodnie, koszule oraz wszechobecne dżinsy.
Najbardziej popularne w całych Indiach jest sari, aczkolwiek jak już wspomniałam, sposób jego drapowania różni się w zależności od regionu.
Sari jest zazwyczaj długości 5,5 metra. Owija się je w pasie, a jeden jego kraniec wkłada się w noszoną pod spodem spódnicę. Pallaw, czyli luźny kraniec, jest zaś drapowany na lewym ramieniu, albo zarzucany na głowę.

Na załączonych zdjęciach założono mi sari w najprostszy sposób. Ponieważ mieliśmy iść na wesele, o innym stroju nie było mowy. Aczkolwiek fajnie było raz w życiu spróbować czegoś nowego ;-)


Bardzo ważne są dodatki. Hinduski chętnie noszą "bangels", czyli różnorodne barnsoletki, najchętniej złote. Do tego duży naszyjnik i ciężkie kolczyki. Najlepiej złote lub platynowe, wysadzane kamieniami. Hindusi mają istną obsesję na punkcie złota. Na czole Devi przykleiła mi "bindi", które w tym wypadku jest tylko ozdobą i obowiązkowym dodatkiem do sari. Na zdjęciu ja i Shalini, kuzynka Pariego. Pana nie znam ;-)


Sari można nosić na różne sposoby. Zastanwialiście się czasem, dlaczego pallaw nigdy nie spada, ani się nie podwija? Jest przymocowany szpilkami i agrafkami do choli. Inaczej sari nie wyglądałoby tak zgrabnie ;-)
Shalini wybrała luźniejszą wersję. Jej pallaw swobodnie opada na ramieniu.
Jak już wspomniałam pierwsze fałdy sari wkłada się do długiej noszonej pod spodem spódnicy. Do tego zakłada się krótką i obcisłą bluzeczkę nazywaną "choli". Takie eleganckie, jedwabne sari wygląda pięknie. Jest jednak bardzo nieporęczne i ciężko się w nim chodzi, chociaż może to kwestia praktyki. Pamiętam, że moją pierwszą myślą było jak ja pójdę w tym ekwipunku do toalety ;-)

    Muszę dodać, że ja również "dorobiłam" się swojego sari. Choć podarował mi je kilka lat temu mój przyjaciel, nie miałam jeszcze okazji ubrania go. Musiałam za to wielokrotnie ratować je z rąk mojej mamy, która chciała z niego zrobić turkusowe zasłony ;-) Kawał dobrego materiału, jak powiedziała!

Tutaj w stanie Maharasztra kobiety noszą jednak nieco odmienny strój. Jest to 8-metrowe sari w stylu podobnym do "dhoti". Luźne fałdy sari, z przodu plisowane, są przeciągnięte w kroku i zatknięte z tyłu, co daje większą swobodę ruchów. Takie "codzienne" sari nie wygląda zbyt efektownie. Zazwyczaj zrobione jest z cieńkiej ażurkowej tkaniny lub bawełny. Jeszcze inaczej jest w Kerali, gdzie kobiety noszą sari składające się z dwóch części: "mundu", tworzącego rodzaj spódnicy, oraz "weszti", okrywającego ciało podobnie jak pallaw. Mężczyźni zakładają tylko "mundu", a na ramiona zarzucają "angawastram".
"Ghaghra" zaś to długa, plisowana spódnica, noszona w Radźastanie i Gudźaracie. Ściągana jest taśmą w pasie. Do niej kobiety zakładają choli oraz "orhni", czyli welon, którego jeden luźny koniec zatyka się za pasek, a drugim po przerzuceniu przez prawe ramię zakrywa się głowę.


Maharastrian Style
Kerala Style
Ghaghra
   
           
* Zdjęcia te pozwoliłam sobie skopiować z Eyewitness travel guide - India, Polish Edition by Hachette Polska sp. z o. o., Warszawa 2007, 2009

Kolejnym tradycyjnym i chętnie noszonym przez kobiety strojem jest tzw. "salwar-kamiz". Składa się on z szarawarów (salwar), luźnej tuniki (kamiz, choć często słyszy się też nazwę kurti) i długiego szala "dupatta". Salwar-kamiz jest codziennym strojem, popularnym w całych Indiach, a pochodzi z Pendżabu.
Mnie bardziej podoba się jego dłuższa wersja, nazywana przez dziewczyny tutaj "frog style".



Tak piękne salwar-kamiz ubiera się jednak tylko na specjalne okazje. Na co dzień
dziewczyny noszą zwykłe bawełniane kurti w połączeniu z legginsami, lub nawet z dżinsami. Do tego bardzo popularne "baletki", najchętniej z różnymi cekinami i kolorowymi wkładkami, lub klapki na delikatnym obcasie.

                                                         

Ja zamiast szarawarów wybrałam wygodne getry, które również są bardzo popularne i z powodzeniem zastępują typowe szarawary. Latem polecam jednak te drugie, gdyż lepiej sprawdzają się przy wysokich temperaturach i chronią naszą skórę przed palącym słońcem. Co do legginsów jeszcze, wybierając się do Indii lepiej kupić je w Europie. Tutejsze mają ogromne rozmiary i nawet "eski" są w pasie i na pupie dość ogromne ;-)

Na koniec czuję się zobligowana poruszyć temat męskiego tradycyjnego stroju, choć jak już wspomniałam, zdarza się go zobaczyć bardzo rzadko.


Jak widać nawet podczas "reception" (spotkania gości i młodej pary już po ceremoni zaślubin, podczas której państwo młodzi przez kilka godzin pozują do zdjęć z wszystkimi obecnymi, następnie podawany jest posiłek) większość mężczyzn ubrana jest w eleganckie spodnie i koszule.

Typowym męskim tradycyjnym strojem jest jednak "dhoti-kurta", która składa się z "dhoti", czyli przepaski na biodra, albo "lungi", przewiązanych w pasie lub przeciągniętych w kroku. Wierzchnią część zaś stanowi szyta "kurta" z długimi rękawami.


Na zdjęciu elegancka i piękna wersja tego tradycyjnego stroju. Na prawdę nie rozumiem, dlaczego panowie tak rzadko je noszą. Osobiście uważam, że dhoti-kurta jest sexy ;-)





Drugim tradycyjnym strojem męskim jest "śerwani". Na zdjęciu model w śerwani ślubnym. Widzicie długi płaszcz z kołnierzem w stójkę, który noszony jest razem ze spodniami "ćuridar", zwanymi tak z powodu przypominających bransolety "ćuri" fałdów wokół kostek.

Na koniec obowiązkowy turban, czyli chyba najbardziej popularne męskie nakrycie głowy w Indiach :-) Turban, zwany inaczej "pagari" lub "safa" to zręcznie udrapowany na głowie, nie zszywany pas materiału. Sam styl i kolor turbanu nie jest tyle przejawem mody, co oznaką statusu społecznego, religijnego, kastowego oraz regionalnego.

Na zdjęciu z lewej patriarcha z Dźodpuru.                  
Turbany z Radźasthanu są nierozerwalnie związane z kulturowym etosem kraju,
Indyjski muzułmanin w topi
natomiast w Pendżabie turbany sikhów są oznaką przynależności do stanu wojskowego. W połowie XIX wieku szczególnie w muzułmańskich dworach popularne stało się  "topi". Po dzień dzisiejszy mężczyźni noszą gładkie lub ozdobne topi. Niektórze praktykują ten zwyczaj każdego dnia, inni tylko w meczetach lub podczas świąt.




Studiując w Berlinie nie tylko poznałam ludzi z całego świata, ale i mieszkalismy razem w akademiku poznając nawzajem nasze kultury i obyczaje.

Baljit pochodzi z Pendżabu i jest sikhiem. Nosi więc tradycyjny
turban i brodę. To zdjęcie zostało zrobione podczas spotkania pożegnalnego przed powrotem Baljita do Indii. Mieszkał z nami
ponad rok, był moim bezpośrednim sąsiadem (drzwi w drzwi)
i zawsze umilał nam poranki indyjskim czajem i śpiewaniem bollywoodzkich hitów pod prysznicem ;-)

To były na prawdę świetne czasy.
Jeden z najmilszych okresów w moim życiu :-)

Mam nadzieję, że udało mi się przybliżyć Wam trochę modę indyjską!


2 komentarze:

  1. 7 lat temu w Bangalore kupiłam czarno-złote sari i do tej pory go nie założyłam, wyjmuję tylko od czasu do czasu do przewietrzenia, ale zawsze miło popatrzeć i poczytać o tym stroju. Pozdrawiam i życzę powodzenia w dalszych zmaganiach z indyjskim życiem :)

    OdpowiedzUsuń
  2. u nas teraz organizuje się sporo festiwali, więc może kiedyś się załapiesz ;-) a jak nie to będzie świetny kostium na przebieranego sylwestra!

    OdpowiedzUsuń